Z Peacemakerem obchodzę się dość ostrożnie, nie rzucam nim, nie wbijam gwoździ kolbą, czasem zakręcę młynka, ale też niezbyt często. Nie zauważyłem, kiedy zaczęło się to dziać, więc trudno mi określić jak szybko postępował proces, ale od początku.
Obudowa lufy rewolweru, jak cała reszta ramy wykonana jest ze ZnAl-u. To dość miękki metal. Całość spinają ze sobą dwa kołki Fi = 2 mm.
Kołek oznaczony na zdjęciu jako "A" ma długość 18 mm, przechodzi przez całą szerokość ramy i zagłębia się w karbie na wsuwanej w ramę części obudowy lufy.. Długość na jakiej "trzyma" lufę to jakieś 9 - 10 mm. Kołek "B" ma 10 mm i trzyma karb na osłonie wypychacza łusek, na jakichś 3 - 4 milimetrach. Wczoraj bawiąc się rewolwerem zauważyłem, że obudowa lufy ma lekki luz i buja się w ramie tak, że koniec lufy wychyla się na boki o jakieś 2 mm od pozycji prawidłowej. Po dociśnięciu lufy do ramy luz znikał, doszedłem do wniosku, że kołki zbyt płytko zagłębiają się w karby co daje zbyt małą powierzchnię trzymania. Po wymianie lufy na gwintowaną sprawdzałem sztywność konstrukcji, jestem pewien, że wtedy luz nie występował. Nie znam przyczyny jego pojawienia się i mam nadzieję, że po zastosowaniu kołków o średnicy 2,5 mm, które zainstalowałem dzisiaj problem ponownie się nie pojawi. W przeciwnym wypadku świadczyłoby to kolejnej niedoróbce konstrukcyjnej.
Gdy patrzę na niektórych ludzi stworzonych na obraz i podobieństwo boże, to cieszę się, że moimi praprzodkami były małpy...