Coby nieco temat odświeżyć. Nabyłem sobie IŻ60 i ja. Całkiem przypadkiem znalazłem aukcję na Allegro. Cena była niewysoka. Pewnie nie zdecydowałbym się licytować gdyby nie to, że to jest wersja z metalowym blokiem. Stwierdziłem, że po porażce z IŻ61 (wspomniane wcześniej sianie z powodu magazynka) sprawdzę, czy wersja jednostrzałowa jest pod tym względem dużo lepsza.
Od początku wydawało mi się, że trochę podejrzanie tanio kupiłem. Sprzedawał gość bywalec forów twierdzący, że poprawia karabinki na co dzień i jest w tym dobry. Obejrzałem foty dokładnie wypytałem na ile było to możliwe. I kupiłem.
Sprzęt miał być w dobrym stanie technicznym, po przeglądzie i z nową uszczelką od Slavii.
Jak przyjechał to trochę się za głowę złapałem. System cały wypacykowany został jakąś farbą w sprayu. Ów kolega nazwał to powłoką galwaniczną, lepszą od oksydy....
Sprężyna wogóle niezarobiona na końcu.
Szczerbinka od Iż61 na dorobionej z plastiku (nieudolnie) podstawie zlata sama z szyny.
Uszczelka... może i nowa, ale uszkodzona warga w dwóch miejscach przy montażu. Ponadto, żeby zamontować uszczelkę od Slavii trzeba było zeszlifować oryginalny grzybek na tłoku. To nawet wyszło osiowo chociaż zostawił ostre krawędzie.
"Kolega zapomniał" również wspomnieć, że dźwignia z pazurem naciągu jest domową samoróbką. Byłaby całkiem niezła, gdyby miała pazur sensownie wykonany).
Ostatni zonk to popychacz śrutu - to chyba bardzo stara wersja bo popychacz oryginalnie był bez rowka. Ów "tjuner od siedmiu boleści" dorobił rowek... dremelem. Przy czym na osiowości rąbnął się o pól milimetra i zrobił rowek za wąski. Oczywiście umieszczony tam oring oniczego nie uszczelnia.
Wot taki miglanc, kłamczuch i ignorant z tego "kolegi".
Na szczęście uda się to poprawić.
Szczerbina będzie łatwa do poprawienia. Uszczelkę trzeba wymienić. Sprężyna ma już zarobione końce, a pazur dźwigni naciągu poprawiłem tak, żeby mógł się zmieścić w rowku prowadzącym na tłoku zamiast pchać się między tłok i sprężynę.
Popychacz - nie mam jak naprawić. Bez tokarki raczej nie da rady.
Pod resztami złażącej "powłoki galwanicznej" jest na szczęście oryginalna oksyda.
Krótko mówiąc będzie z tego karabinek.
Na plus trzeba stwierdzić całkiem udatnie dorobioną prowadnicę. Niestety całą litą z metalu i przez to zbyt ciężką. Mam jednak pomysła jak to wykorzystać na plus.
Przy okzaji zamówiłem trochę części zapasowych do Iżyków. M.in. dźiwgienki z pazurem naciągu, uszczelki, sprężyny, popychacze śrutu, tylną część osady, zapasowy tłok jeśli uznam, że ten ze slaviową uszczelką jest nie teges... Powinny być u mnie za kilka dni.
W tej starej wesji którą mam jest fajna mucha tunelowa do której pasują standardowe inserty.
Udało mi się juz w miarę doprowadzić maleństwo to wstępnej kultury. Teraz tylko chwilę na jakieś testy muszę znaleźć.
Na chrono ma równo 140m/s. Na 10 strzałów tylko dwa z odchyłką o 0,1m/s czyli 139 i 141. Pozostałe jakby się chrono zacięło. Więc teraz wszystko zależy tylko od lufy. Jeśli jest dobra to będzie ekstra. A koronka wygląda ślicznie, wewnątrz lusterko bez żadnych wad, przeciąganie śrutu bez jakichkolwiek oznak problemów. Powinno być ok.
Zobaczymy jak to na tarczy wyjdzie.
Jeśli pójdzie dobrze to mam karabinek dla syna za względnie niewielkie pieniądze. Do tego łatwy w użyciu i bezpieczny dla paluchów.

A i ja z niego chętnie popykam dla odmiany od cięzkawego Walthera.
Zresztą Walther pewnie niedługo zmieni właściciela bo technicznie nie mam tam juz nic do zrobienia.

Na razie pożyczyłem ojcu, który wycina pojedyńczą dziurkę w tarczy w dziesięciostrzałowej serii (10m z podpórki). Nuda więc.
Wniosek końcowy: unikać "tjunerów" co oprócz wysokiego mniemania o sobie nie mają pojęcia o robocie.
Przy następnej rozbiórce zrobię foty.
