jasiek23 pisze:Przechodząc do konkretów: Sporo przeczytałem o czyszczeniu i konserwacji wiatrówki i już zgłupiałem. Czy trzeba kupować te wszystkie typy olejów: silikonowy, molibdenowy itd itp czy wystarczy od czasu do czasu nabój czyszcząco-konserwujący, Ballistol na zewnątrz, przecieraki filcowe do lufy po ok 500 strzałach lub wycior z końcówką filcową, spryskiwanie śrutu Speed Shotem oraz konserwacja zaworu i jego głównej uszczelki olejem silikonowym??
Czy załadowany nabój CO2 trzeba wystrzelać do końca czy można zostawić w wiatrówce ? Wydaje mi się że nie można ale wolę zapytać

1. Nie przejmuj się tak smarowaniem. Za dużo smaru też nie jest dobre, zresztą nie tylko dla wiatrówek.
Świeżo kupiona, nowa wiatrówka ma wszystkie smary nałożone fabrycznie tam, gdzie potrzeba. Zanim się wyrobią/zestarzeją, minie tyle czasu, że zdążysz sobie kupić kilka nowych wiatrówek. No, chyba, że używasz jej w warunkach bojowych - duże zapylenie, ew. błoto, deszcz, wiatr.
Albo, gdy rozkładanie i ponowne składanie sprzętu jest dla Ciebie esencją życia (są tu tacy! :^) ) Tylko że w takim przypadku sam wiesz lepiej, jaki smar gdzie nałożyć i jesteś w stanie swojego zdania bronić do upadłego dyskutując o zaletach konkretnych dodatków :^)
Wyjątkiem oczywiście jest dbanie o wygląd zewnętrzny sprzętu - a więc Ballistol czy cokolwiek innego (ja np. używam Brunoksu - "I love the smell of Brunox in the morning" :^) ) na elementy zewnętrzne. Na wszelki wypadek, aby pot z odcisków palców nie wyżarł oksydy.
2. Wiatrówka to nie broń palna, nie wymaga czyszczenia lufy (podczas strzału nie wydzielają się substancje powodujące korozję) - wręcz przeciwnie, są opinie, że lufa z cienkim filmem ołowianym lepiej działa. Zapomnij więc o przecierakach, a już na pewno o wyciorach. Wycior stosujesz tylko bez końcówki, do usuwania ew. śrutu z lufy jakby co.
3. Wynalazki typu smarowanie (razem z myciem i ważeniem) śrutu stosuj raczej tylko do strzelania wyczynowego, a i to dopiero, gdy osiągasz wyniki > 550/600. Ale jak dojdziesz do tego poziomu, też będziesz wiedział co i jak. Tylko że to raczej nie z Coltem 1911 WWII C.
4. W zasadzie jedyny wartościowy pomysł to dbanie o zawór i uszczelki kartuszy CO2 - co kilka kartuszy można dać kroplę Crosman Pellgunoil na czoło kartusza. Dobrze jest również nie przeciążać uszczelki - dać jej odzyskać wymiary wyjmując kartusz po strzelaniu. Każdy kartusz ma inne czoło (często są to różnice niezauważalne, na poziomie chropowatości) - uszczelka dopasowuje się do nich. Jeśli kartusz przerobiony jest na ładowanie z gaśnicy - nie ma problemu - uszczelka współpracuje zawsze z tą samą powierzchnią. Jednak gdy kartusze są wymieniane, może pojawić się problem. Oczywiście, nic się nie stanie, jeśli po strzelaniu nie wyjmiesz od razu kartusza, w którym zostało jeszcze trochę CO2. Gdybyś jednak chciał trzymać ten kartusz dłużej - miesiąc, dwa - to lepiej go wyjąć.