Witam kolegów.
Postanowiłem napisać mini instrukcje rozbiórki Łucznika, podpartą kilkoma ilustracjami.
Zainspirował mnie do tego kolega Krzysztof. Ukłony dla naszego Kustosza.
Ostatnio na Alle… coraz częściej pojawiają się te modele, czasami nawet nie mają zwariowanych cen. Jeśli kogoś z kolegów naszłaby chęć na posiadanie zabytku, to mam nadzieję, że ta instrukcja się przyda.
Tak wygląda egzemplarz kolegi, którego dokonałem już wcześniej rozbioru (pistola nie kolegi). Zdjęcie Łucznika w proszku kilka postów wyżej. Patyczkiem (taki wskaźnik ala A.Słodowy)

jest pokazana śruba którą odkręcamy jako pierwszą.
Wyciągamy ją razem ze sprężynami. Śruba jest wyposażona w trzpień stanowiący prowadnice sprężyn. Łucznik jest wyposażony w zespół dwóch sprężyn, umieszczonych jedna w drugiej. Są one zwijane w przeciwnych kierunkach i wewnętrzna jest z cieńszego drutu. Przy okazji rozbiórki można splanować końce sprężyn i dobrać podkładki ślizgowe. Odpowiednią grubością podkładek możemy zwiększyć napięcie wstępne sprężyn.
Możemy teraz odkręcić ebonitowe okładziny chwytu. Pod nimi są ukryte bolce pełniące role osi dla zapadki trzymającej napięty tłok i rygla lufy. Po odkręceniu okładzin możemy przystąpić do oddzielenia lufy od korpusu. W tym celu wykręcamy najpierw kontre śruby będącej osią kostki lufy. Kontra po prawej stronie pistola pokazana wskaźnikiem.

Po wyjęciu kostki ze szczęk trzeba poszukać dwóch podkładek dystansowych z cienkiej blaszki.
Mogą się przykleić na smar do szczęk i chcieć schować przed nami
Aby ostateczni rozdzielić lufę i system, trzeba przekręcić ta śmieszną dźwignię w dół prawie o 180 stopni. Na końcu dźwigni jest poprzeczny bolec, który na obu końcach ma dwie małe tulejki ślizgowe (ważne – nie zgubić ich). Bolec stabilizuje koniec dźwigni w korpusie. Tulejki ułatwiają zaś poślizg bolca w prowadnicy. Sama dźwignia zakończona jest pazurem, który przy łamaniu lufy napina tłok. Wszelkie nierówności wygładzamy.
Tłoka jeszcze nie wyciągniemy. Blokuje go zaczep podłużnej dźwigienki, którą język spustu naciska i zwalnia przy strzale. Wybijamy bolec (wskaźnik) z korpusu i wyciągamy element wraz ze sprężynką. Centymetr wyżej jest bolec od rygla lufy. Pod ryglem też jest sprężynka. Bolczyki mają średnice 3mm i wychodzą bez problemu.
Możemy wyciągnąć tłok wraz z uszczelką. Ta jest skórzana i mocowana do tłoka śrubą z tłoczoną podkładką. W egzemplarzu kolegi uszczelka była dobra tylko wysuszona. Pozwoliłem się jej napić oleju, aż odzyskała jędrność (jak w reklamie z kremami). W tłoku mieści się osłona PET z butelki.
Jeśli język spustu dobrze chodzi to wkrapiamy na osie trochę oleju i obracamy korpusem do rozpłynięcia. Jeśli musimy go rozebrać to wybijamy bolec wskazany na ostatnim zdjęciu. Ten stawia opór. Przed wyjęciem języka spustu trzeba wykręcić małą śrubkę regulacyjną i wysunąć blaszkę, w którą jest wkręcana. W środku języka jest mała sprężynka, może skoczyć.
Po prawej stronie języka spustu, patrząc od góry, jest mała zapadka blokująca język przy złamanej lufie. Obraca się ona na osi z kończonej płaskim łebkiem. Wychodzi luźno, pod nią też jest mini sprężynka.
W ten oto sposób rozebraliśmy leciwego Łucznika na części pierwsze. Zapomniałem jeszcze o szczerbince, też się daje cała rozkręcić.
Post ten miał być nieco wcześniej, ale się nie udało
Pozdrowienia