
Chciałem dziś zaprezentować kolejną wiatrówkę wyprodukowaną przez firmę Diana.
Jest to model 25, z lat 60-tych ubiegłego wieku.
Wiatrówka mała, zgrabna, można powiedzieć młodzieżowa lub kobieca.
Mierzy ona jedyne 96 cm, a wagą zbliżona jest do Iża 38-ego.
W dalszej części opisu będę również obydwa karabinki porównywał.
Poniżej fotka razem z Dianą 27, potem solo portret z dwóch stron i na koniec rzut oka na wagę.




Przyrządy celownicze jak z dawnych lat.
Muszka osadzona na końcu lufy we frezie, z możliwością przesuwania lewo-prawo.
Szczerbinka z suwaczkiem, wszystko oczywiście metalowe.
Pomimo tego, że wiatrówka trafiła do mnie w ratach, brak jest tylko jednej śrubki kontrującej śrubę stanowiącą oś obrotu ramienia naciągu.
Sprężyna również wygląda na nieoryginalną, ale o tym później.




Drewienko, chyba buczynowe, wykończone na ciemno bejcą (również wewnątrz)i lakierowane.
Zachowane w całkiem niezłym stanie, w przeciwieństwie do systemu.
Żelastwo nie jest pokryte oksydą, tylko jakby lakierem, który jednak wygląda na fabryczny (równy na całej powierzchni z niewielkimi odpryskami).
Wiatrówka musiała wypluć bardzo duże ilości śrutu, ponieważ pazur zatrzasku kulkowego lufy jest dość mocno wyrobiony, tak samo jak zaczep tłoka przy spuście.
Generalnie nie chciała strzelać, bo nie blokował się tłok po naciągnięciu.
Czas na rozbiórkę





Jak widać budowa nie jest skomplikowana.
Sprężyna choć nie oryginalna opiera się na całkiem nieźle dopasowanej prowadnicy.
Doraźnie zeszlifowałem końce sprężyny i dobrałem podkładki.
Kostka lufy osadzona w szczękach poprzez odpowiednio wyprofilowane podkładki dystansowe.
Rozwiązanie bardzo trwałe, nie wykazuje śladów zużycia.
Diana ma zbliżoną pojemność komory sprężania do Iżyka. Średnica cylindra to 25mm i skok tłoka 63mm.
Masa tłoka to 170g, niestety na upchanie sprężyny jest tylko 77mm (w Iżyku mamy do dyspozycji 120mm).



Na zdjęciach powyżej widać zaczep tłoka, w kształcie jaki umożliwia prawidłowe trzymanie tłoka.
Pałając chęcią naprawy najpierw dorwałem się do pilnika zamiast do aparatu.
Przed poprawą występ na zaczepie tłoka był mocno zaokrąglony i pod kątem rozwartym.
Dwie fotki poniżej obrazują stan wyrobienia pazura zatrzasku lufy.
Fajną opcją jest możliwość wykręcenia go z korpusu i dorobienia nowego.
Na razie potraktowałem pazur okrągłym pilnikiem i jest dobrze.


Po przesmarowaniu i złożeniu w całość, pozostało tylko ustawić przyrządy (niestety na razie tylko w piwnicy).
Pomiar na chrono nie pokazał rewelacji, ale jak na taką małą pukawke to może być.
W chwili obecnej mogę ją użytkować za naprawę, ale negocjacje trwają.
W planach dopasowanie nowej sprężyny i Dianka zostanie nadworną dmuchawką w biurze.
Tarczki w późniejszym czasie.


I to by było na tyle
