Gratulacje!Nowy sprzęcik i pierwsze koty za płoty.
Bardzo ciekawie się zapowiada, bardzo ładne tarczki jak na pierwszy kontakt z nowym nabytkiem? To jak Mu dałeś na imię ?? Masz kolegów na miejscu, to wypada chrzciny zrobić
Ja też się mogę pochwalić dzisiejszym strzelaniem, po bardzo długim czasie zdjąłem 95-ke ze ściany na dłużej niż z tond do za piętnaście druga .(Wojskowe pojęcie czaso-przestrzeni

) Poszło pół paczki tarczek z 95-ki i Marka a strzelaliśmy nie tylko do tarczek , o Matko ale jestem szczęśliwy
JesperKyd pisze:Jak widzę tarczę to jakoś tak łapek uspokoić nie mogę, więc tarcze se daruję.
Chyba cierpię na nieuleczalny syndrom tarczy.
Gwarantuję Ci że nie jesteś odosobnionym przypadkiem. Mam dokładnie to samo.
Opisywałem to już kiedyś na początku mojej przygody z sharpem , sam lekko nie dowierzając...
To co napisze może wydać się "gupie take" , ale napiszę...
Spory czas temu , rok tak na oko jak zakupiłem sprężynę i nie mogłem jej do końca opanować na tarczy (Tak mi się wydawało) , postanowiłem to sprawdzić, mając w tej materii podobne doświadczenie z sharpem ...
Kupiliśmy w sklepie zabawkowym takie małe 4 centymetrowe figurki (żołnierzyki) , poustawialiśmy je na dystansie (35 metrów) dłuższym o 5 metrów niż tarcze .
I pykaliśmy oboje, na przemian , 10 w tarczę i aż się skończą figurki i zmienialiśmy się karabinkami...
Efekty tego testu i wyciągnięte wnioski były niesamowite...
Na tarczy która stała bliżej niż figurki, tylko 6/10 w czarnym polu, a figurki spadały jak jedna , jeden strzał jedna figurka.
Test powtarzaliśmy kilkukrotnie , jak figurki połamały się na tyle że nie było już do czego strzelać , to w ruch poszły puste puszeczki po farbach modelarskich... Z bardzo podobnym efektem. Z czasem skupienie na tarczy się poprawiało, ale i tak, to nie jest to, jak celuję do figurki, puszeczki czy innego niedużego przedmiotu to nie odczuwam żadnego napięcia i choć łapka drgnie troszkę to i tak jest zdjęty cel. Na tarczy porażka im bliżej końca serii tym bardziej jestem spięty i bardziej łapka jeździ, zrywam strzały i za mocno przyciskam karabinek, słowem - zamiast dać mu pracować zaczynam mu bardzo przeszkadzać.
Dzisiaj było dokładnie tak samo, po długim poście od strzelania z karabinka, ledwo mieściłem się w czarnym polu na 17 metrach, małe (4cm średnicy) kółko pasowe zawieszone na drucie na dystansie 24-25 metrów pukało metalicznie za każdym strzałem...
Nie mam na to wytłumaczenia...
Może ktoś z Kolegów jest to wstanie wytłumaczyć...
Pozdrawiam!
Kombat69